23 lipca, 2016

POZNAJMY SIĘ! 14 faktów o mnie.


Cześć.
Mam nadzieję, że po poznaniu paru faktów o mnie, nikt nie zrazi się do mojej osoby. Sama czytając poniższe podpunkty zastanawiam się czy wszystko ze mną okej, ale póki co wytrzymują ze mną pod jednym dachem, więc dajmy sobie szansę. Podobno głupota jednak nie jest tak zaraźliwa :D

  1.  Jestem wielką fanką Harry'ego Potter'a. Zarówno książek jak i filmów. Z niecierpliwością czekam na kolejne powtórki w tv, a kiedy ktoś zapyta mnie dlaczego nie obejrzę go sobie w internecie to brak mi słów... Serio? Właśnie o to chodzi to oczekiwanie jest najlepsze, co z  tego ze mam wszystkie części na płytach-nie zastąpi mi to 20 minutowych reklam kiedy to mogę przyrządzić sobie więcej popcornu lub iść oddać się potrzebie.
  2. Nigdy nie miałam psa/kota. Moim pierwszym zwierzątkiem była złota rybka. Tak, czułam się pokrzywdzona przez rodziców, no bo jak tu ją przytulić? Był też żółw, uratowane ze śmietnika chomiki i oczywiście szynszyle!Pierwszą futrzastą kuleczkę powitaliśmy w domu kiedy byłam w 4 klasie podstawówki. Łącznie przewinęło się u nas 4 takich łobuzów. Aktualnie zostały ze mną dwa(do niedawna 3 :( ). Ojciec-Bambi i jego synek-Mały . Ponieważ jest bardzo drobny jak na swój wiek.
  3. Mam trójkę starszego rodzeństwa. Dwóch braci i siostrę. Najmniejsza różnica wieku między nami to aż 11 lat. Więc tak, od kiedy się wyprowadzili "na swoje" jestem jak jedynaczka, ale spokojnie rozpieszczenie mi nie grozi. Może tylko troszeczkę.
    Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach, w naszym przypadku jest chyba odwrotnie.
  4. Uwielbiam pocztówki. Zarówno kupować jak i dostawać. Kiedy ktoś pyta co mi przywieźć z wakacji odpowiedź jest jedna. Naprawdę nic więcej nie potrzeba, żeby mnie uszczęśliwić, zbieram je jak szalona i marzę o podróży w te miejsca :)
  5. Podejrzewam u siebie nerwicę natręctw. Nie potrafię przebywać dłużej w moim pokoju jeżeli nie przestawię w nim czegoś. Nie żeby było aż tak źle, ale standardem jest kiedy ktoś do mnie przyjdzie, że jako pierwsze pada hasło "znowu coś przestawiałaś!".Oni się na mnie złoszczą, a ja po prostu szukam idealnego ustawienia moich mebli. Dobra, jestem dziwna.
  6. Nawiązując do poprzedniego punktu-jestem straszną panikarą i muszę wszystko sprawdzać podwójnie. Czy zamknęłam drzwi od domu, wyłączyłam piekarnik, czy nie zostawiłam kluczy w drzwiach, czy zamknęłam auto, czy nie zostawiłam kluczyków w aucie bo pewnie już ktoś je ukradł i tak dalej... Eh, ciężkie życie paranoika.
  7. Nie jem mięsa, ale nie jestem wegetarianką. Nie chodzi tu o żadne przekonania, zwyczajnie mi nie smakuje, bo nie. Czasem nie pogardzę cyckiem kurczaka ale to jedyne odstępstwo na jakie jestem w stanie sobie pozwolić.
  8. Znacie ten krępujący moment kiedy musicie poznać na raz wiele ludzi? Ja aż za bardzo, ale nie w tym problem. Nie pamiętam imion. Nigdy. Tak bardzo skupiam się, aby nie pomylić swojego, że kompletnie zapominam jak przed chwilą ktoś mi się przedstawił. Najgorzej jak się do takiej osoby później zwracać, tak więc muszę być czujna i wyłapywać z przestrzeni pojedyncze imiona i liczyć na to, że trafiłam. A kiedy ktoś do mnie podejdzie przypadkowo na ulicy to też z góry przepraszam, twarze zapamiętuję gorzej od imion.
  9. Mam dziewięć kolczyków-póki co. Nie zdradzę gdzie i jakie, ale część z nich zrobiłam sobie sama, niesamowicie mnie to jara i ciągle powstrzymuję się przed zrobieniem kolejnych. Jednak z moim niezdecydowaniem wole jeszcze nie ryzykować. Raz miało być to septum, innym razem industrial. Zmieniam zdanie jak skarpetki-czyli codziennie, a przynajmniej tak by wypadało.
  10. Zdałam prawo jazdy za pierwszym razem, zarówno egzamin teoretyczny jak i praktyczny. Ale to wcale nie oznacza, że jestem dobrym kierowcą. Plastik odebrałam w lutym 2015, a dopiero od kwietnia 2016 posiadam własne auto na którym mogę praktykować jazdę. I nie, dalej nie potrafię parkować. Mój styl jazdy to jedno wielkie YOLO - może się zmieszczę, może zdążę itp. Nie polecam jazdy ze mną, chyba że lubicie ekstremalne rozrywki.
  11. Lubię brytyjskiego Top Gear`a. Nie to żebym cokolwiek rozumiała, bo na samochodach znam się tak samo jak na parkowaniu(patrz punkt wyżej). Za to niesamowicie odpowiada mi humor prowadzących-Jeremiego,Richarda i Jamesa. Książki Clarksona też mam i nawet przeczytałam, a co.Ale jestem na nie dla nowego sezonu, to już nie to samo. Zostały tylko auta i słomiani prowadzący. Jestem na nie.
  12. Śmieszą mnie horrory, chyba kolejny powód dlaczego nie jestem w pełni normalna. Taka prawda, albo jakoś magicznie wyczuwam te rzekomo straszne momenty i wiem, że zaraz wyskoczy na mnie koleś z tasakiem albo duch malej dziewczynki. Lub też za bardzo skupiam się na strachu innych i to tak bardzo mnie śmieszy. Pamiętam kiedy to (jeszcze wtedy nie mój) chłopak, na samych początkach zaplanował, że obejrzymy film "Naznaczony". Skutki były to przewidzenia, on udawał, że się nie boi, a ja że nie posikałam się ze śmiechu. Idealnie dobrani czyż nie?
  13. Mieszkam nad morzem, mimo tego na plaży można mnie zobaczyć 3-4 razy w roku. I broń boże w kostiumie kąpielowym, zazwyczaj bywam tam zimą ewentualnie w cieplejsze dni na tzw"łomżing". Ale taki ze mnie typ, mało plażowy, zwyczajnie nie lubię jak mi piasek wchodzi tam i ówdzie-bo każda wymówka jest dobra co nie?
    Ciekawe kto zgadnie, z jakiego miasta pochodzę :P
  14. Urodziłam się 14 maja. Czternaście to moja ulubiona liczba(stąd też ilość dzisiejszych faktów). Dlaczego? Bo to dwukrotność 7- szczęśliwej liczby. A niczego więcej mi w życiu nie potrzeba od odrobiny szczęścia. No i ewentualnie jedzenia co się chce bez tycia, ale to trochę podchodzi pod tematykę fantasy w moim przypadku.


Jeżeli wytrwałeś/aś-moje gratulacje, bardzo mi to schlebia, że 10 minut swojego życia poświęciłęś właśnie na mój post, jeżeli przypadł Ci to gustu zapraszam ponownie :)

13 lipca, 2016

|| Tańce wygibańce, czyli zabawa na weselu. ||

Jakiś czas temu udałam się w rodzinne strony mojego M. na wesele jego kuzynki. W końcu otrzymałam zdjęcia z tej uroczystości i chcę się częścią z nich podzielić tutaj. Sama napstrykałam około 500 zdjęć podczas całego wyjazdu, a dodatkowo dostałam kolejne od pary młodej, dlatego musiałam przeprowadzić dość ostrą selekcję i wybrałam te, które najbardziej przypadły mi do gustu.

Stwarzamy pozory, że wiemy jak tańczyć. A w zasadzie to tylko ja, bo dobry partner poprowadzi nawet największą łamagę:)




Jedno z moich ulubionych <3 Żałuję tylko, że dym zepsuł trochę jego jakość.


A to już podczas poprawin-zmienione outfity :P Po całej nocy tańców dało się odczuć mocne zmęczenie, dlatego przycupnęliśmy w zaciszu na samotnej ławeczce delektując się chwilą spokoju od ciągłej zabawy.


Po 4 godzinach snu wyglądam własnie tak:


Zabawa była świetna, tym bardziej podobał mi się fakt, że owe wydarzenie miało miejsce na Dolnym Śląsku. Dzięki czemu mogłam porównać czym różnią się tradycje tamtejsze z weselami kaszubskimi na których to zwykle bywałam.


19 kwietnia, 2016

* Z życia Marty... | Ostatnie dni | nowy nabytek *

Ostatnie tygodnie minęły mi dosyć aktywnie, w pewien słoneczny wtorkowy poranek dostałam nagły telefon. Mianowicie zadzwoniła moja siostra z prośbą czy nie zaopiekuję się przez tydzień jej córeczką(moją chrześniaczką) ponieważ ich opiekunka trafiła do szpitala. A jak to ja, zawsze chętna do pomocy o 12 byłam już w pociągu, w którym miałam spędzić kolejne 2 godziny. Podróż minęła dobrze, po dojeździe miałam 30 minut aby dotrzeć na przystanek PKS i kupić bilety do owej uroczej nadmorskiej, lecz niezbyt zaludnionej (poza sezonem) miejscowości. Nigdy wcześniej nie jechałam pksem, więc musisz wyobrazić sobie jak niesamowicie byłam zadowolona, że udało mi się wszystko załatwić z pomocą (prawie że) miłej pani w kasie :) Jedyne co mi pozostało to czekać na swój rydwan, który odjeżdżał o 14.30. Znalazłam stanowisko odjazdu-numer trzy i uzbroiłam się w cierpliwość. Na zegarze w telefonie ukazała się godzina 14.25 i wtem podjeżdża moja bryka. Wsiadam prze szczęśliwa, pokazuje bilet Panu kierowcy i pytam na wszelki wypadek (tfu tfu..) czy to dobry autobus i bilet. Uzyskałam odpowiedź: "Tak". No i fajnie, zajęłam miejsce i wręcz podskakiwałam z radości kiedy wyruszymy. Ledwo po tym jak usiadłam, drajwer zaczął ruszać. Już wtedy zapaliła mi się Lampka w głowie: Hola, hola za wcześnie ten odjazd.  PKS oczywiście cały zapchany, uroczymi uczniami i ja jedna, stara krowa nie potrafiąca poruszać się komunikacją miejską poza swoim miastem... Byłam już prawie pewna, że zaraz mnie wywiozą daleko i nigdy nie wrócę do domu, zadzwoniłam do siostry i potwierdziła moje obawy jaka to ze mnie pierdoła, że nie potrafię normalnie dojechać. Biegiem rzuciłam się do "uprzejmego" kierowcy z zapytaniem o naszą docelową destynację, a ten z uśmiechem na twarzy oznajmił, że nie jadę tam gdzie bym chciała lecz w odwrotnym kierunku. Super :)))))) wysiadłam na najbliższym przystanku, z bagażem, bez pieniędzy na inny bilet, bez znajomości topografii miasta. Co teraz ? Oczywiście telefon do siostry. Na moje szczęście miałam poczekać TYLKO  3 godzinki i ona mnie odbierze. Doczłapałam się do jakiejś galerii handlowej i tam dzielnie czekałam. Ostatecznie dotarłam do celu po godzinie 18 zamiast, jak to było w planach o 15(!).

Taaaaa - właśnie tak zaliczyłam moją pierwszą jazdę PKSem, która trwałą AŻ 5 minut i na długo zraziła mnie do kolejnych prób. Więc niech mi nikt nie mówi, że pierwsze razy nie są takie złe. Jak widać u mnie się to nie sprawdza.


Jednak nie ma to jak rodzina, cały pobyt "na etacie" niani umilały mi te oto zwierzaki. Fifka(zwana również białą szmatą :P), Drops oraz Nati (poniżej).


 Moja siostra pracuje w tym parku, więc niesamowite miejsca na spacery oraz piękne widoki miałam zapewnione - wraz z miejscami nie możliwymi do odwiedzenia przez zwykłego zwiedzającego. :)



Moja mała Bronka bardzo lubi upiększać ciocię, dlatego co ranek raczyła mnie takim uroczym dodatkiem do makijażu w postaci naklejek. Broń Boże, żeby je ściągać! Szybko z powrotem lądowały na mojej twarzy <3.



* * * * *



Parę dni temu, jadąc gdzieś autem zauważyłam na bilbordzie reklamę nowego programu na Discovery Channel - "Operacja LOT" przedstawiająca pracę personelu pokładowego, służ lotniska i generalnie całego funkcjonowania tego miejsca. Z racji, że bardzo interesuję się całą tematyką związaną z lotnictwem musiałam go natychmiast zobaczyć! Niestety nie jestem w stanie oglądać go w godzinach jego emitowania, ale na moje szczęście szybko znalazłam go w internecie i od razu nadrobiłam zaległości.
























* * * * *
Wiadomość z ostatnich dni: nadeszła w końcu wielce wyczekiwana przeze mnie chwila i tak oto dnia 16.04.2016 r zostałam posiadaczką swojego pierwszego, własnego auta. <3 Trochę mi to zajęło bo prawo jazdy mam już długo ponad rok, ale według mnie im dłużej na coś czekamy tym większa radość gdy już stanie się nasze :)
Teraz codziennie robię niewielkie przejażdżki, ponieważ muszę go trochę podrasować i naprawić hamulec ręczny gdyż z moim szczęściem, może mi być bardzo potrzebny przy ruszaniu pod górkę :P
Dobrze, że mam tak dobrego tatę i brata, którzy się tym wszystkim zajmę więc mogę być spokojna o moje nowe dzieciątko! Zdjęć nie mam, za to wczoraj czekając na mojego tatę (ledwo auto kupiłam a ten już mnie wykorzystuje jako szofera ! :D) nagrałam krótki filmik na snapie więc go tutaj wrzucę:


W tym poście to tyle z "życia Marty..", 
ale nie martw się-jako człowiek przygoda
 będę miała tutaj jeszcze sporo do opowiadania
 o moich zabawnych historiach i zdarzeniach. 
Cześć! :)